Okiem przewodnika
(alkohol na wycieczkach szkolnych)

Rozmowa z Marianem Wantulokiem, przewodnikiem beskidzkim z Koła Przewodników w Wiśle. Rozmawia Małgorzata Kaliszewska.

M. K.: Lektura pewnego artykułu1 wstrząsnęła mną do tego stopnia, że chciałabym porozmawiać na temat obecności alkoholu na wycieczkach turystycznych właśnie z Panem, osobą, która organizuje i prowadzi wycieczki tak objazdowe, jak i piesze. Na początek zacytuję fragment kończący wspomniany artykuł: "Pauperyzacja i umasowienie turystyki doprowadziło do alkoholizmu na wycieczkach. główną przyczyną spożywania alkoholu w nadmiarze był udział osób przypadkowych, mało zainteresowanych realnie turystyką" Pytanie brzmi. Czy zjawisko pojawiania się alkoholu na wycieczkach jest Panu znane? Jak ocenia Pan skalę tego zjawiska?

M. W.: Oczywiście problem jest znany, przypuszczam że nie ma przewodnika górskiego który nie spotkałby się z tego typu zjawiskiem. Moim zdaniem każdy rejon naszego kraju posiada inną specyfikę jeżeli chodzi o to zagadnienie. Ja mogę jedynie wyrazić swoją opinię w oparciu o szeroko pojętą turystykę górską z uwzględnieniem tzw. strefy przygranicznej, co jak wiemy sprzyja (sprzyjało) kupowaniu alkoholu po niższej cenie na terenie Czech i Słowacji. Generalnie wycieczki z osobami pełnoletnimi podzieliłbym na dwie grupy: Pierwsza to wycieczki przyjeżdżające tylko na zakupy, najczęściej jest to wycieczka z jednego zakładu pracy, gdzie wszyscy się znają i mają własny autokar. Wynajmują przewodnika, bo on wie, gdzie są przejścia graniczne, gdzie jest taniej i jaki jest asortyment, a do pełni szczęścia brakuje tylko tyle, by miał znajomego celnika, albo przynajmniej przeniósł co nieco w swoim plecaku. My takie wycieczki nazywamy trochę żartobliwie "wycieczkami spirytystów" i tu posłużę się przykładem ze swojego podwórka, kiedy to w przeciągu jednego dnia "wycieczki autokarowo-pieszej" zaliczyłem z grupą cztery przejścia graniczne, a na jednym z przejść udało się co niektórym wycieczkowiczom obrócić trzy - cztery razy. Druga grupa to wycieczki łączące "przyjemne z pożytecznym". Grupa przyjeżdża na dwa - trzy dni, w programie jest przewidziany czas na zwiedzanie okolicy, najczęściej z okien autokaru, ewentualnie wchodzi się lub wjeżdża kolejką linową na jakieś wzniesienie, resztę wolnego czasu poświęca się na zakupy. W obu przypadkach alkohol spożywany jest już w trakcie wycieczki. Do rzadkości należą wycieczki które pragną poznać region pieszo czy też podróżując autokarem, bez przekroczenia granicy. A przyczyna przeważnie jest taka, iż organizator nie wie, że można dokonać odpowiednich zakupów po tamtej stronie granicy i nie informuje uczestników o tym, w wyniku czego nie wszyscy zabierają z sobą paszporty. Wtedy to przewodnik zobligowany jest przez kierownictwo wycieczki do znalezienia odpowiedniego miejsca na zaparkowanie autokaru, najlepiej blisko sklepu z alkoholem, i takich zakupów dokonuje się po naszej stronie granicy, z tym, że nie kupuje się na zapas, lecz tylko ilość potrzebną na czas trwania wycieczki.

M. K.: Jak na tym tle wypadają wycieczki szkolne?

M. W: Różnie i zależy to od kilku czynników. Przede wszystkim od tego, z jakim nastawieniem grupa przyjeżdża w góry, czy po to by po nich pochodzić, czy też w celach "rozrywkowych". Dochodzi do tego środowisko, z jakiego wywodzą się uczestnicy wycieczki lub przynajmniej ich część "przywódcza", oraz zachowanie się samych wychowawców i opiekunów grupy. Zaobserwowałem również różnice w zachowaniu się uczestników wycieczek szkolnych w relacji miasto - wieś. Znam paru przewodników, którzy rezygnują z prowadzenia grup z rejonu centralnej Polski i to nie tylko ze względu na sprawy związane z alkoholem.

M. K.: W jakim wieku uczniowie zaczynają pić na wycieczkach. To znaczy, w jakiej grupie wiekowej zaczyna się, Pana zdaniem, ten problem?

M. W.: Przede wszystkim chcę zaznaczyć że w wypadku wycieczek szkolnych picie alkoholu raczej nie odbywa się podczas samej wycieczki (autokarowej czy pieszej) tylko już w bazach noclegowych, kiedy uczestnicy są już podobierani w grupki i zakwaterowani. Oczywiście zdarza się, szczególnie na wycieczkach pieszych, że niektórzy z uczestników poza zasięgiem wzroku opiekuna bądź nauczyciela, piją w schronisku piwo, ale to należy do rzadkości. Częstym zjawiskiem jest przejmowanie grupy powiedzmy "na kacu" rankiem następnego dnia, kiedy to grupa nocowała już na kwaterze. Odpowiedź na pytanie o wiek, w którym młodzież zaczyna pić, jest trudna, gdyż są tacy uczniowie którzy przyjechali w góry z myślą o wypoczynku i chcą zrealizować plan wycieczki jaki sobie wcześniej ustalili, a są i tacy których to nie interesuje. Pokuszę się jedynie o stwierdzenie, że przejmując grupę młodzieży, która ukończyła już piętnasty rok życia, mogę się spodziewać, że na pewno jeżeli nie całość, to przynajmniej część uczestników wycieczki będzie piła alkohol. Przykładem może być niedawno obsługiwana przeze mnie wycieczka tzw. łączona, kiedy to jednym autokarem przyjechały dwie grupy z tej samej szkoły w różnym wieku. Starsza grupa prawie codziennie była na lekkim rauszu.

M. K.: Jak postrzega Pan (Państwo) zachowanie się nauczycieli i innych opiekunów wycieczek w takich sytuacjach?

M. W.: Zdecydowana większość reaguje tak jak, moim zdaniem, powinna, czyli udzielając ostrych reprymend uczestnikom wycieczki, czy też wylewając uczniom znaleziony u nich alkohol. Za każdym razem konsekwencje, czy też wnioski po tego typu "akcjach" wyciągnięte mają być po zakończeniu wycieczki i po powrocie do szkoły. Takie tłumaczenia przynajmniej słyszą przewodnicy. Zdarzają się jednak nauczyciele, którzy traktują to jako normalne zjawisko i udają że nie ma problemu. Są i tacy, których zachowanie jest karygodne. I tu znowu posłużę się dwoma z kilku przykładów, które są nieco drastyczne, ale miały miejsce podczas prowadzonych przeze mnie wycieczek. Ostatnia klasa gimnazjum pragnęła mile spędzić czas na ostatniej szkolnej wycieczce. W programie wycieczki było zwiedzanie Czeskiego Cieszyna, w którym uczniowie, którzy nie ukończyli osiemnastu lat, poprosili mnie o przeniesienie przez granicę do Polski alkoholu jako prezentu "dla rodziców". Po mojej odmowie zwrócono się z tym problemem do nauczycieli, którzy to bez większych oporów sami załadowali w swoje plecaki "towar". Po powrocie do ośrodka alkohol został oddany uczniom, którzy w następnym dniu mieli w planie ośmiogodzinną wycieczkę pieszą. W jakim stanie rankiem zastałem grupę, nie będę opisywał.

Po ognisku pożegnalnym pewna pani opiekunka zasnęła z papierosem w ręku, od którego zapaliło się wyposażenie pokoju. Tylko łut szczęścia sprawił, że nie doszło do tragedii i skończyło się na poparzeniach. Niestety interweniowała Straż Pożarna, Policja i Pogotowie Ratunkowe.

M. K.: Jak jeszcze reagują przewodnicy, gdy pojawia się problem alkoholu?

M. W.: Przewodnik przejmując grupę staje się jednocześnie za nią odpowiedzialny i to do niego należy ostatnie słowo. Zazwyczaj zwraca uwagę kierownictwu grupy i poszczególnym jej uczestnikom. Może również zmienić program wycieczki na "bardziej bezpieczny", pozostawić część uczestników pod opieką jednego z nauczycieli w ośrodku, lub w skrajnych przypadkach odmówić wręcz prowadzenia tej wycieczki.

M. K.: Czy są jakieś przepisy, regulaminy, które regulują zachowanie się przewodników w sytuacji, gdy przychodzi im prowadzić pijaną wycieczkę?

M. W.: Odwołam się tutaj do Kodeksu Etycznego Przewodnika uchwalonego przez Komisję Przewodnicką PTTK w dn. 24 kwietnia 1999r. Punkt drugi mówi, iż "Podstawowym zadaniem przewodnika jest troska o dobro i zdrowie uczestników wycieczki oraz rzetelne i uczciwe przekazywanie wiadomości"

M. K.: Co Pana zdaniem jest przyczyną takiego zachowania się młodzieży?

M. W.: Problem palenia papierosów, spożywania alkoholu na wycieczkach nie jest zjawiskiem nowym, niepokojąco natomiast wzrasta jego skala. Można długo by się rozwodzić, dlaczego tak się dzieje. Moim zdaniem przyjęło się, że na wycieczki szkolne jedzie się przeważnie po to by "zaszaleć", wyrwać ze szkoły, z domu itd. Młodzież ma sposobność wspólnego nocowania w ośrodkach, nie wszyscy opiekunowie wycieczek są w stanie czuwać przez całą noc i kontrolować, co dzieje się w poszczególnych pokojach. Sama specyfika obecnie organizowanych wycieczek szkolnych również ma wpływ na istnienie problem. Dojazd wynajętym autokarem pod drzwi ośrodka, w którym jest odpowiedni punkt, gdzie można kupić alkohol, ubogi program wycieczek pieszych, uczestnicy nie przygotowani kondycyjnie i sprzętowo, dużo wolnego czasu, to wszystko powoduje korzystanie z udogodnień i sięganie po alkohol. Co ciekawe, na ewentualne sugestie przewodnika, często jedyną reakcją jest wzruszenie ramionami i stwierdzenie, że trzeba się trzymać programu wycieczki, co nie przeszkadza np. na organizowanie co wieczór dyskoteki.

M. K.: W jaki sposób, Pana zdaniem, należy przygotować przyszłych uczestników wycieczek oraz same wycieczki, aby nie psuły ich incydenty z alkoholem?

M. W.: Przede wszystkim zadbać o dobór nauczycieli i opiekunów, którzy mają prowadzić wycieczkę. Następnie uświadomić młodzieży, jakie zagrożenia wynikają z picia alkoholu, szczególnie podczas pieszych wypraw w góry. W miarę możliwości dowiedzieć się wcześniej, w którym ośrodku czy schronisku będą nocować uczestnicy, czy jest tam sprzedawany alkohol. Dobrze jest nawiązać wcześniej kontakt z przewodnikiem, aby mógł zawczasu opracować program wycieczki lub przynajmniej służyć radą osobie, która go robi, bo zwykle zna specyfikę miejsca gdzie grupa będzie nocować. Czasami trudno zorganizować wyjazd jednej klasy i tworzy się tzw. wycieczki łączone, nawet z młodzieżą z innej szkoły. Należy unikać takich sytuacji jeżeli zachodzi podejrzenie że "tamci" mogą mieć zły wpływ na resztę grupy, gdyż niejednokrotnie nieporozumienia pomiędzy młodzieżą udzielają się nauczycielom i opiekunom

M. K.: Co, Pana zdaniem, powinien zrobić nauczyciel, gdy uczniowie upiją się podczas wycieczki? Ukrywać ten fakt przed pozostałymi uczestnikami? Przerwać wycieczkę? Zawiadomić policję? Rodziców?

M. W.: Na pewno nie ukrywać przed pozostałymi, oni i tak wiedzą. To zależy od okoliczności, np. jeśli zostało naruszone prawo, wtedy należy powiadomić policję. Jeżeli chodzi o rodziców, na pewno trzeba ich powiadomić, ale gdy pijany młody człowiek pochodzi ze środowiska gdzie piją także rodzice, albo gdy jest im to obojętne, to powiadamianie ich mija się z celem. W skrajnych przypadkach, gdy opiekunowie nie mogą zapanować nad grupą, jestem za tym, by taka wycieczka została przerwana, chociaż przyznam się szczerze że nie spotkałem się jeszcze z takim przypadkiem.

M. K. Czy ma Pan jeszcze jakieś rady dla organizatorów wycieczek szkolnych wynikające z Pana wieloletniej praktyki?

M. W.: Każda obsługiwana przeze mnie wycieczka szkolna była inna. Jedne wspominam bardzo miło, drugie mniej. Nie na każdej istniał problem opisywany wyżej, ale temat spożywania alkoholu przez młodzież istnieje, nie należy chować "głowy w piasek" i udawać że nie ma sprawy. Myślę że problem jest szerszy i dotyczy nie tylko samych uczestników wycieczek, ale nas wszystkich. To od nas bowiem młodzi ludzie czerpią wzorce postępowania i wdrażają je w swoim życiu. Pragnę życzyć państwu wiele wspaniałych wycieczek bez problemów alkoholowych.

M. K.: Dziękuję za rozmowę, ja także życzę Państwu Przewodnikom wielu wspaniałych i trzeźwych wycieczek szkolnych.

1Malgorzata Orlewicz-Musial, Wstydliwy temat - Alkohol na wycieczkach turystycznych, [w:] Edukacja zdrowotna - Alkohol - Sport, Zeszyty Naukowe Nr 87 pod red. W. Wrona-Wolny, M. Wdowik, B. Makowskiej, B. Jawień, AWF, Kraków, 2002, s.141-152
  • descriptionGaleria - Wiosna
  • descriptionGaleria - Lato
  • descriptionGaleria - Jesień
  • descriptionGaleria - Zima